Słowem wstępu

Jest to blog o tematyce yaoi, a dokładniej, to bardzo hard-yaoi, także wszystkich homofobów i wrażliwców kulturalnie ostrzegam. Całą resztę zapraszam do czytania i komentowania. Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach, proszę o wpis w komentarzu wraz z numerem gg.

sobota, 20 lutego 2010

Prolog

Napisało się. Pod wpływem rozkazów Mits, która nie mówiła mi praktycznie nic poza "pisz!" powstało nowe "dzieło". Betował mój Emszi, któremu bardzo dziękuję ^^
Co do komentarzy, to na początku była włączona funkcja "tylko dla zalogowanych", jednak już to zmieniłam i jest w porządku.
Jeszcze słówko wyjaśnienia... otóż Toksyna nie będzie miała kontynuacji jako takiej, jest już zakończona. Dark Saga będzie składać się z opowiadań ściśle ze sobą powiązanych, jednak traktujących o czym innym. Rozdziały do niej będą pojawiać się nieco rzadziej, jednak będą dłuższe i bardziej dopracowane, bo to dla mnie naprawdę ważne teksty.
Zapraszam zatem na prolog nowego opowiadania Oblatio Munda. Wiem, że krótki i nudny jak flaki z olejem... i tak skróciłam to, co narodziło mi się w głowie, żebyście nie poumierali z nudów.




Oblatio Munda




- Nie! Nie róbcie mi tego! Słyszycie?! – Zwykle złowieszczo cichą dżunglę przeszył nagle głośny, pełen przerażenia krzyk. Kolorowe, rajskie ptaki zerwały się ze skrzekiem do lotu, jaszczurki umykały do swych nor wśród korzeni, a naczelne siedzące wysoko wśród konarów drzew nadstawiły czujnie uszu. Zwierzęta nie były przyzwyczajone do gości.
Przez zielony busz przedzierała się duża grupa ludzi ubranych w skóry zwierząt, uzbrojonych w misternie wykonane włócznie, łuki i prymitywne, krzemienne ostrza. Łatwo można było się zorientować, że byli wojownikami. Kilkoro z nich, idących na przedzie pochodu, trzymało w dłoniach pochodnie, by odstraszać dzikie zwierzęta i oświetlać sobie porośniętą korzeniami i upstrzoną kamieniami ścieżkę. O ile teren, gdzie po prostu drzewo nie rosło na drzewie, można było nazwać ścieżką. Najbardziej jednak rzucał się w oczy młody chłopak, który był powodem zaniepokojenia mieszkańców dżungli. Miał związane grubą linią dłonie za plecami, oraz stopy w kostkach. Niosło go na ramionach czterech rosłych mężczyzn, nie zwracając uwagi na krzyki młodzieńca.
- Tato! Tato, nie pozwól na to! – krzyknął związany, jednak został zignorowany. Na jego skórze o złocisto-brązowym odcieniu widniał namalowany niebieskim barwnikiem symbol kwinkunksa.
Nagle pochód zatrzymał się. Nim chłopak zdążył się zorientować, został wrzucony do wielkiego, ciemnego dołu o stromych ścianach. Krzyknął ze strachu, szarpiąc się, i bezsilnie próbując wyswobodzić dłonie z więzów. Nim cokolwiek zdążył zrobić, jego ciało spotkało się z twardym, kamienistym podłożem. Poczuł tępy ból, rozchodzący się po całym ciele z zastraszającą prędkością. Ciemna mgła przysłoniła mu widok, a po chwili przestał czuć cokolwiek.


***


Promienie słońca tego dnia wyjątkowo wszystkim doskwierały. Nawet zwierzęta aktywne za dnia pochowały się do swoich zacienionych kryjówek. Ognista kula dająca światło i ciepło wszystkim istotom była w zenicie, i pomimo dużej ilości drzew, oświetlała bezwładną postać leżącą na dnie zapadliny.
Skrępowany chłopak jęknął cicho z bólu, który powolnymi falami zaczął nawiedzać jego ciało proporcjonalnie do odzyskiwanej świadomości. Uchylił powoli powieki, jednak zaraz je zamknął, porażony światłem słonecznym. Nie mógł się ruszyć ani na centymetr, teraz jednakże nie było to spowodowane tylko więżącymi go linami. Całe ciało miał ścierpnięte i obolałe.
Wraz z odzyskaniem świadomości powróciły też wspomnienia. Chłopak przypomniał sobie mieszkańców swojego plemienia, którzy wybrali go do złożenia w ofierze bogu wiatru. A wśród nich był jego ojciec…
Ranny i obolały młodzieniec zacisnął powieki, czując, jak napływają do nich łzy. Nie chciał wypuścić ich na światło dzienne, to one, miedzy innymi, były powodem decyzji mieszkańców wioski. Był beznadziejny w każdym tego słowa znaczeniu. Nie potrafił upolować głupiego okapi, nie wspominając nawet o pumach. Płakał z byle powodu, nie potrafił znieść dużego bólu, nie był dobrze zbudowany. Czyli całkowicie różnił się od swoich rówieśników, którzy drwili z niego na każdym kroku, poniżali oraz traktowali go z pogardą i wyższością.
Znów spróbował uchylić powieki. Mrużąc je i marszcząc brwi, udało mu się dojrzeć powbijane w ziemie, ostro zakończone kamienie. Poczuł falę przerażenia… to musiał być cud, że się na nie nie nabił… Podjął nieudaną próbę poruszenia palcami, był jednak tak zdrętwiały, że w ogóle nie czuł, by posiadał ręce lub nogi. Plecy zaś promieniowały palącym bólem. Chłopak widział krew wsiąkniętą w ziemię i miał szczerą nadzieję, że nie należy ona do niego. Wolał wierzyć, że to pozostałość po poprzedniej ofierze albo, co jeszcze lepsze, po jakimś zwierzęciu, które przypadkowo się tutaj przypałętało. Nie był w stanie niczego zrobić. Wiedział, że krzyk zostanie usłyszany co najwyżej przez drapieżniki. Był sam, bezbronny i ranny, w upalnym słońcu i bez szansy na przeżycie. Przymknął powieki i modlił się do wszystkich bóstw o szybką śmierć.


***

Obudził się na chwilę również nocą, tym razem z całkowicie odwrotnego powodu – z zimna. Dni były tu upalne, noce jednak zimne. Ciało drżało, a kości skostniały. Spróbował skulić się, by zatrzymać choć trochę ciepła, jednak jakakolwiek próba wprawienia mięśni w pracę kończyła się jedynie falą nowego bólu. Do tego wszystkiego doszły nowe odczucia…
Zrobił się głodny. I spragniony. Gdyby tylko miał wolne ręce… już nawet nie próbowałby się ratować. Po prostu skróciłby swoje cierpienie. Najbardziej nie chciał umierać śmiercią głodową ani z pragnienia. To jest najgorsze, co mogło spotkać człowieka, a on doskonale o tym wiedział… już wolałby zostać rozszarpany przez jakieś dzikie zwierzę.
W tej właśnie chwili usłyszał szelest. Spojrzał trwożliwie w górę, ku krawędzi krwawego dołu, w którym życie straciło tyle istnień. I zamarł. Jego modlitwa została spełniona…
Ujrzał sunący wzdłuż krawędzi zapadliny, ogromny, pokryty gadzią łuską, granatowy ogon węża.

10 komentarzy:

  1. Smok się przywlókł i komentuje.
    No cóż, za dużo to się powiedzieć nie da; chyba tylko tyle, że chłopak ma przechlapane i przepowiadam mu los paskudny. Nieważne, czy przeżyje (znając życie tak i stanie mu się coś paskudnego xD) i coś go znajdzie. Będzie miał przechlapane z samego założenia.
    No, to chyba tyle. Czekam na njus ~3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się ze Smoczą, biedak ma przerąbane.
    (Ha! dobrze mu tak xD).
    Ale chyba ktoś go uratuje? Jakiś niewyżyty ludź i będzie miał zwierzaczka^^
    Trzymam za słowo, w kolejnym rozdziale ma się coś dziać xD Najlepiej krwawe, pełne przemocy i gwałtu ;D
    Jej, aż sama się siebie boje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Krociutko ,ale mozna juz coz wywnioskowac :
    1. (jak wczesniej pisali) ma przechlapane.
    2. To jest opowiadanie yaoi , a on na pewno bedzie uke.
    Oczekuje na dalsze losy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i co ja mam napisać, jak już wszyscy napisali wcześniej, to co chciałam napisać ja?
    .-.
    Życie jest niesprawiedliwe, ot co!
    Pomysł Miki bardzo, ale to na serio bardzo, bardzo mi się podoba.
    Gwałtu, gwałtu x3
    Noo i napiszę coś, czego nie było!
    DO SĄDU Z TAKIM OJCEM!
    ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, obiecałam ci porządny komentarz i teraz nie wiem co tu napisać xD

    Może zacznę od początku.
    Jeżeli chodzi o twój styl to podoba mi się bardzo, czytałam z prawdziwą przyjemnością.
    Chyba zjadłaś "bo" w 11 linijce Toksyny, ale to tylko ja się czepiam drobiazgów. Taki mój urok, że czasem rzuci mi się w oczy jakiś głupi, mały błąd i muszę poprawić jego autora, bo mnie skręci ^^"
    Poza tym nie zauważyłam ani jednego błędu ortograficznego lub stylistycznego, co bardzo ci się chwali.
    Za samą tematykę, mam ochotę rzucić ci się na szyję i wycałować xD
    Nie dość, że fantasy, to jeszcze z pewną dozą brutalności. I to nie takiej uładzonej, "grzecznej", wymuskanej tylko Brutalności przez duże B!
    Muszę tylko przyznać, że wizja skatowanego dziecka snaga średnio mi się podoba. Trudno, opowiadanie tego wymaga.

    Co do Oblatio Mundia... mam dziwne przeczucia, że ten wężyk nie jest normalnym wężykiem. I że ten bóg wiatru upomni się o swoją ofiarę *zły śmiech*
    Chłopaczek zdecydowanie będzie miał kłopoty, a kłopoty to coś co tygryski lubią najbardziej.

    Mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać na nową notkę, bo opowiadanie już zdążyło mnie wciągnąć.
    Pisz, pisz, pisz, pisz, pisz... ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. No to teraz Ja !
    1. Dlaczego tak krótko ? i dlaczego skończyłaś w takim momencie?

    2. Zgadzam się z resztą chłopak ma przerąbane:)

    3.Teraz chciałam coś w sprawie "Toksyny" to znaczy się że już nie będzie wątku wampir - snag? czy po prostu nie będzie już kontynuowana kwestia pt. Na co Shabru łuski młodego gada?

    4. Mam nadzieje że szybko dodasz następną notatkę .

    życzę dużo weny . :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcale nie nudne i wcale nie długie :P
    Odkryłam właśnie twojego bloga, zaraz przeczytam notki :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam małe pytanko czy mogę poprosić ciąg dalszy bo ja nie lubię gdy ktoś mi pokazuje lizaka a potem trzyma z daleka i nie chce dać :( . proszę dodaj następny rozdział bo twoje opowiadania są naprawdę dobre więc się nimi podziel.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pani_Ciemności_Yuuki2 marca 2010 13:41

    Wow prolog wyszedł świetnie. Hmm, ja się tak zastanawiam jak ojciec mógł mu to zrobić, własnego syna oddać jako ofiarę dla jakiegoś mistycznego boga.Ale jak to bywa w opowiadaniach, musi zdarzyć się coś złego aby opowiadanie dobrze się skończyło (albo i nie)

    OdpowiedzUsuń
  10. Trafiłam na tego bloga przypadkiem i jestem pod wrażeniem:D Tak jak pisano przede mną, chłopaka ma przechlapane i to nawet bardzo ^ ^" i to mi się podoba!xD tak, tak wiem dziwne, ale lubię jak ktoś się znęca nad bohaterami >//< dlaczego tak krótko napisałaś?! I to jeszcze skończyłaś w takim momencie~ mam nadzieje, że ten wąż go zje chociaż to mało prawdopodobne:( ech trochę się rozgadałam, lecę czytać dalej~

    OdpowiedzUsuń